Janusz i kot Ludwik
***
– Ale my właściwie po katolicku czy po prawosławnemu? – Zastanowił się Janusz uważnie przypatrując się to kotu Ludwikowi, to znów pani Onufrowicz. – Czy po jeszcze jakiemuś szetptuchowemu albo magicznemu albo jeszcze innemu diabelstwu? Bo i kutie my jedli, i pielmieni, i pierogi, i przed ikoną się żegnali, i w cerkwi my byli, i w kościole, i kolędy polskie my śpiewali, i pieśni ruskie. A potem pani Onufrowicz szałwią okadzała, ziarno rozsypywała, zioła do ognia kładła i kot swoje tańce wyprawiał, więc co my właściwie za jedni?
– Sam widzisz: kot, czarownica, szałwia…– Pani Onufrowicz zarzuciła Januszowi swoją chustę na głowę – i ruskie my, i polskie, i katolickie, i prawosławne, i ludzkie, i nieludzkie…
– Znaczy się istotami jesteśmy, Janusz. – Stwierdził kot Ludwik. – Stworzeniami jesteśmy a reszta to tylko figury, formy, konwenanse Janusz, wygibasy i jakeś sam powiedział – inne diabelstwa.
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!