Janusz i kot
***
Janusz był tego wieczoru wyjątkowo małomówny w końcu odezwał się ni stąd ni zowąd:
– No to powiedz mi kocie coś, czego nie wiem.
– Byle co? – Zdziwił się kot.
– A choćby i byle co, jeśli taki z ciebie wszechwiedzący anioł. – Janusz zrobił minę osoby zdesperowanej i gotowej na konfrontację.

– Ani czegoś konkretnego ani byle czego nie jesteś w stanie przyjąć, Janusz, mam nadzieję, że na razie. Mało kto lubi prawdę a jeszcze mniej osób akceptuje odkrywanie tajemnic. – Odpowiedział kot Ludwik, po czym oblizał sobie łapę.
– Wszystko mogę przyjąć, nawet najgorszą prawdę. – Odpowiedział Janusz i wstał jakby zamierzał stawić czoła komuś chętnemu do bijatyki.
– Twój młodszy syn, nie jest twoim biologicznym dzieckiem. – Rzekł kot nie przerywając kociej toalety. – Żona zdradziła cię z takim jednym dostawcą karmy dla drobiu.
Kot w ostatniej chwili zdążył czmychnąć na strych, gdyż w jego stronę poleciała spora szczapka drewna.

– Nigdy mnie zdradziła. Nigdy! – Janusz krzyknął w ślad za kotem.
– Zdradziła, zdradziła i w zasadzie to żadna tajemnica – kot wychylił łeb zza futryny. – Dlatego zlikwidowałeś hodowlę kur, Janusz, bo podejrzewałeś ich romans od dawna i dlatego trzymałeś chłopaka, swego syna na dystans przez całe jego dzieciństwo i dlatego dzisiaj on trzyma na dystans ciebie, Janusz. I co? Zatkało kakao? A nie mówiłem, że do prawdy trzeba dojrzeć?

Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!
