Janusz i kot
***
– No dobrze a kim byłaby śmierć? – Spytał kot Ludwik.
– No…też kotem. – Odpowiedział Janusz.
– Nie, no nie może kot być raz życiem raz śmiercią. Powiedziałeś wczoraj, że kot najlepiej uosabia życie, więc się zdecyduj. – Odparł kot Ludwik.
– Kotem – powtórzył Janusz. – Śmierć też byłaby kotem. Bo kot czeka na śmierć, gdy jest chory albo ranny. Spokojnie czeka. Czasem spotyka ją nagle a czasem siedzi zbolały i wyczekuje jej obecności. Ponadto kot to przecież zabójca. Kot niemal codziennie tańczy ze śmiercią więc gdyby miała ona przybrać jakąś postać, to właśnie kocią. – Stwierdził Janusz.
– A ja sądzę, że śmierć, gdyby miała stać się osobą przyjęłaby postać smutnego arlekina, takiego pajaca w masce a może nawet klowna. – Rzekł kot.
– Tym razem ty się powtarzasz kocie. Wczoraj stwierdziłeś, że kabareciarz uosabia życie a dziś, że arlekin – śmierć. – Janusz klepnął się w kolano.
– Obaj się powtarzamy i najwyraźniej obaj dostrzegamy podobieństwo między życiem i śmiercią. – Odpowiedział kot i dodał: – To ciekawe. To dziwne.
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!