Krasnal strzepał pikowaną kołderkę, którą niegdyś uszyła mu Ananbel, znajoma czarownica i rzekł: – Wszyscy potrzebują rodziny. Nawet taki głupi krasnal jak ja.
– Masz przecież swoją krasnalą rodzinę. – Mistrz podał mu kocyk zrobiony z grubej, miękkiej bawełny.
– No tak, mam brata ale parszywy z niego sknera. – Stwierdził krasnal strzepując poduszeczkę, którą otrzymał od mistrza Qi-nol uszytą z frotowej skarpetki.
– Masz przecież ciotkę – dodał Qi-nol.
– Ale wstrętna z niej obłudnica.
– Masz także bratanka – wyliczał mag.
– Ignorant.
– Bratanicę?
– Złośnica.
– Kuzyna? – Nie ustępował Qi-nol.
– Nudziarz.
– Szwagierkę? – Zastanowił się mistrz. – Mówiłeś kiedyś, że ją lubisz.
– Szwagierka, po pierwsze, to nie jest rodzina a po drugie jest smutna i bardzo rzadko jest nieco mniej smutna a tylko wtedy daje się lubić.
– O co tak naprawdę chodzi z tą rodziną? – Spytał Qi-nol po czym starannie okrył skrzata. Zgasił światło i włączył, tak lubianą przez niego, delikatną iluminację, która przypominała gwieździste niebo.
Jakiś czas temu wyszukał ją w Internecie w sklepie dla niemowląt. Ruchom rozgwieżdżonego firmamentu na suficie towarzyszyła muzyka z pozytywki. Schubert albo Strauss.
– Śpisz? – Mag spytał szeptem lecz w odpowiedzi usłyszał miarowe, cichutkie posapywanie a potem mlaśnięcie. Krasnal zasnął.
_______________
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!