***
Janusz i kot Ludwik
***
– Piękny dzień. – Pani Onufrowicz otrzepała buty ze śniegu.
– Ale zimno jak cholera. – Stwierdził Janusz.
– Jedno nie przeczy drugiemu. Zimny i piękny. – Dodała.
– Może i piękny, ale i tak nie lubię zimna. – Janusz dołożył do pieca klika szczapek drewna.
– Jedno nielubienie, Janusz, odstrasza wszystkie lubienia. – Stwierdził kot Ludwik. – Jest jak łyżka piołunu w zupie pomidorowej. Nie wywabisz tej goryczy.
– A ty, mądralo, czemu w takim razie na mrozie gołym tyłkiem nie siedzisz, tylko się wylegujesz przy gorącym piecu? – Janusz spojrzał na kota i podparł się pod boki.
– Bo lubię, Janusz. Wyleguję się, bo lubię zamiast chodzić na mrozie i jojczyć, że nie lubię. Co innego musieć a co innego się zmuszać, gdy się nie musi.
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!