– A piętno mistrzu, czym w takim razie jest piętno? – Spytał Min sun przypominając rozmowę sprzed kilku dni o pieczęciach w bibliotece.
– Piętno nigdy nie znika. Owszem można rozpuścić tatuaż dzięki nowoczesnym technikom, lecz gdy jest rozległy, staje się to niemal niemożliwe. Trucizna zawarta w farbie powoli rozpuszcza się i przenika przez skórę do krwi. Nie ma barwników bez trucizny. Dlatego każde piętno zatruwa.
– Lecz przecież wierzymy, czcigodny mistrzu, w przebudzenie, uwolnienie, czystość umysłu. Wiele mistrzyń i mistrzów, wielu przebudzonych przechodziło trudną drogę. Zanim stali się czyści i mądrzy, wolni i przebudzeni doświadczali nierzadko piekła na ziemi.
– Mój ojciec, czcigodny uczniu, nie był człowiekiem łagodnym ani nawet dobrym. Nie był też sprawiedliwy, wywierał na mnie ogromną presję i wypalił w moim umyśle głębokie piętno. Choć jestem człowiekiem pokoju i spokoju, jak wiesz, mieszkamy przecież pod jednym dachem naszego klasztoru od wielu lat, nie ma dnia ani nocy żeby piętno mego złego ojca nie dawało o sobie znać – stwierdzi Kan lu.
– Jak w takim razie osiągnąłeś wewnętrzny spokój mistrzu? Jak radzisz sobie z piętnem? – Spytał Min sun.
– Co dzień i co noc odtruwam się uczniu, neutralizuję działania toksyny. We śnie i na jawie pracuję nad sobą. Dlatego wstaję pogodny i pełen energii. Każdego poranka jestem świadom, że wykonałem wielką pracę żeby siebie uzdrowić. – Rzekł Kan lu z uśmiechem godnym podziwu wobec mocnych słów, które wypowiedział.
– Jak siebie uzdrawiasz mistrzu? Czy nastanie kiedyś dzień pełnego uzdrowienia? – Zaniepokoił się Min sun.
– Koniec wieńczy dzieło, drogi uczniu. Gdy wypluję ostatnią grudkę trucizny stanę się aniołem lecz czy aniołowie żyją wśród ludzi?
_______________
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!