Tak sobie pomyślałem, – pewnego dnia prezes Borsuk rzekł do mecenasa nalewając mu spory chlup łyskacza do szklanki – że ty mecenas nie Janusz Sączyjad jesteś a Janusz Dupochron.
– A i owszem, prezesie – mecenas Łasica wychylił szklankę. – Nawet Dupoprzezornik.

– A ja ci powiem, mecenas, że jeśli tak mówisz, to ja ci powiem, – prezes także wychylił szklankę i ponownie napełnił obie – że ty raczej jesteś Dupościskacz. Widzę ciebie niemal codziennie jak truchcikiem pomykasz i tak odruchowo, nawykowo ściskasz tyłek, gdyż obawiasz się kopa.
– I wcale się tego nie wstydzę, prezesie, – mecenas Łasica znów wychylił – gdyż osoba moja a raczej funkcja społeczna jest w powszechnej nienawiści. Podobnie z resztą jak lekarze, nauczyciele, politycy, samorządowcy, policjanci, menadżerowie i jeszcze kilka zawodów. A wie prezes dlaczego wszyscy oni pomykają z zaciśniętymi dupami?

– No pojęcia nie mam? Obawiają się kopa? – Prezes nieco się zachwiał i usiadł, gdyż już trzecią szklankę opróżnił.
– Gdyż, – mecenas Łasica także usiadł – ludzie nas nienawidzą, gdyż, gdyż albowiem sądzą, że od nas zależą. A jak od kogoś zależysz to go wcześniej czy później znienawidzisz. Tyłek mam ściśnięty, gdyż oczy mam na około głowy, prezesie. Taka jest prawda.
__________________

Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!
