Janusz i kot
***
– A właściwie to jak się chronić przed cudzym, złym okiem? – Janusz spojrzał się wymownie na kota Ludwika i dodał: – Bo to widzisz łatwo tak mądrzyć się i niby doradzać ale co to za rada jak nie ma rozwiązania?
– Chciałbyś rozwiązania? Gotowca chciałbyś, Janusz? – Kot zaśmiał się w ten niemiły, nieco szyderczy sposób a może tylko tak się Januszowi wydawało?
Januszowi często przewrażliwionemu na swoim punkcie zdarzało się być ksobnym a nawet ksobnym niesłychanie, czyli upierdliwie przeczulonym i biorącym do siebie wszelkie, nawet najdrobniejsze aluzje lub żarty, nie mówiąc o informacjach zwrotnych, które zawsze napotykały opór, gdzieś między zakrętem obręczy a kresomózgowiem Janusza. Może po części był to efekt rozmów z kotem lub skutek per se, powód sam przez się, w zasadzie podstawowy? A może Janusz już taki był? W każdym razie wciąż nie mógł oswoić się z faktem, że rozmawia, jakby nie było, z domowym kotem dachowcem w kolorze buro – rudym. Naturalne włączenie pani Onufrowicz w ich konwersacje, tylko pogorszyło sytuację, gdyż Janusz stał się nieco paranoiczny a to podejrzewając zmowę, to znów sen lub gorszą jeszcze – hipnozę z brzuchomówstwem. W każdym razie wciąż borykał się z nieufnością.
– Jasne, że chciałbym prostego rozwiązania. – Janusz nieco uniósł głos akcentując ostatnie słowo. – Po co mącić wodę na próżno, jeśli nie chce się ryb wyłowić? – Zażartował i po chwili dodał. – Jak, twoim zdaniem, radzić sobie z ludźmi, którzy okazują się najzwyczajniej niewdzięczni a nawet wredni w podzięce?
– To proste, mój drogi Januszu. – Kot nieoczekiwanie zmienił formę zwracania się do Janusza na bardziej formalną a zarazem poprawną gramatycznie i w gruncie rzeczy milszą. – Nie oczekuj wdzięczności. Rób, ile chcesz i co ci serce dyktuje, czasem możesz spytać o radę panią Onufrowicz lub moją skromną osobę, ale proszę cię, nie oczekuj wdzięczności. Dla jednych kromka chleba z masłem będzie oznaczać bardzo wiele i zapamiętają ten dar na całe życie a innym sprezentujesz samochód i wyśmieją cię, że nie był to najdroższy model. Nie oczekuj wdzięczności, bo Wdzięczność, drogi przyjacielu, to kapryśna wdowa po mężu Zachłannym. Sama wychowuje ich trudne dziecko Dyletanta. – Rzekł kot Ludwik.
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!