Janusz i kot
***
– I dobrze, że jest zimno. – Stwierdził kot przysuwając się do ciepłego pieca.
– Dobrze? Za wcześnie. Jeszcze jest lato. – Stwierdził Janusz.
– Jak lato, jak jesień jest i już nawet za dnia zimno. – Uparł się kot Ludwik.
– I co w tym dobrego? – Zastanowił się Janusz.

– Ruch. Ruszasz się. Drzewo rąbiesz, w piecu palisz, grzyby zbierasz, marynaty marynujesz, marmoladę wekujesz. Ruch. Życie, Janusz. W życiu najważniejszy jest ruch. Widzę, jak się cieszysz każdym słoiczkiem, Janusz.
– Co ty nie powiesz gadający kocie? I co jeszcze jest takie niby ważne w życiu? No proszę, poucz mnie, starego! – Janusz wziął się pod boki i na chwilę przerwał siekanie cebuli do grzybów.
– Już ci tłumaczyłam, że wiek to kwestia względna. – Kot poprawił się na posłaniu. – Każdego dnia rodzisz się na nowo i nawet ścięcie głupiego wąsa to może być zaczątek wielkiej zmiany. Jeśli uznasz siebie za starego, zakrzepniesz jak galaretka malinowa w słoiku, ale jeśli dasz sobie prawo do radosnego ruchu i ciągłej zmiany, do stałego ulepszania siebie to…

– Ulepszania? – Janusz przerwał kotu. – A co ja niby mogę ulepszyć w tym starym domu i w tej starej głowie? – Janusz zaśmiał się a może to nie był śmiech, lecz rodzaj westchnienia i żalu.
– W domu? Naoliw wreszcie te skrzypiące drzwi, bo piszczą nie do wytrzymania. I umocuj klamkę, bo dziś dwa razy ci wypadła. A w głowie, Janusz? W głowie, z moją pomocą rzecz jasna, to przede wszystkim trzeba zrobić wietrzenie, odkurzanie i pranie, Janusz, bo zaduch jest. I trza się spieszyć przed zimą, żeby ładnie wyschło na jesiennym słonku. – Rzekł kot i bezceremonialnie odwrócił się do rozmówcy plecami.

Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!
