Janusz i kot
***
– Ty się ciągle Janusz, zamartwiasz, albo w najlepszym, przypadku sądzisz, że z tobą jest coś nie tak. – Rzekł kot Ludwik. – A nie przychodzi ci do głowy, że odwrotnie jest. Sądzisz, że jakaś cholerna większość ma rację a cholerna większość, której podobają się fikołki w telewizorze nie wymyśla penicyliny ani silnika elektrycznego tylko…
– Tylko? – Spytał Janusz.
– Tylko większość ta koncentruje się na browkach i kiełbasie. Nie ma w tym nic złego, ale większość prochu nie wymyśli, Janusz. – Stwierdził kot.
– Ale ja też przecież zwykły człowiek jestem. Szary, zwyczajny. Żaden ze mnie Pasteur czy inny Faraday albo Tesla. – Stwierdził Janusz.
– Mylisz się. Nie każdy może snuć uczone dysputy z kotem filozofem i nie każdy kota usłyszy i zrozumie, Janusz. Jak uwierzysz w swoją wyjątkowość to przestaniesz wierzyć w swoją słabość. – Kot Ludwik zamerdał ogonem jak pies.
– Wkręcasz mnie. Poczucie wyjątkowości to może być syndrom, znaczy się choroba, znaczy się wariactwo. Czytałem o tym w jednej gazecie. – Stwierdził Janusz.
– Gazety, Janusz są dla większości. A ty potrzebujesz swoją wyjątkowość nazwać i rozwinąć. – Kot uniósł grzbiet.
– Znaczy się, co jest we mnie takiego wyjątkowego? Stary już jestem. – Janusz spojrzał ukradkiem na lustro.
– No i to jest temat. – Kot Ludwik się ucieszył. – Co jest w tobie wyjątkowego? Do czego masz smykałkę, Janusz? Co się dzięki tobie lepiej na tym świecie kręci?
Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!