Janusz i kot
***
– A święta? Jak w święta? – Zastanowił się kot Ludwik.
– No jak „jak”? – Janusz wzruszył ramionami. – Odkąd jestem sam to albo do syna jeżdżę jednego albo do drugiego. Do Hajnówki, znaczy się albo do Biłgoraju. Rzadziej do Hajnówki, choć bliżej, bo tam syn i synowa doktorzy. On od ekonomii ona od czegoś z pieniędzmi. U nich same inżyniery, magistry i doktory na święta, to nie wypada ojca buraka ze wsi Rumianówka pokazywać. – Zaśmiał się. – Jeżdżę raz tu, raz tam, ale i tak źle się czuję, czy tu, czy tam.

– To nie jedź. Zrób święta u siebie. – Odparł kot Ludwik.
– Jak to? Sam? – Zdziwił się Janusz.
– Nie sam, wiejski buraku, tylko ze mną, ze swoim przyjacielem Ludwikiem i z panią Onufrowicz. No idź. Idźże i zaraz ją zaproś. No idźże!

– Ale…– Janusz w jednej sekundzie zdjął i założył czapkę.
– No idźże. Święta spędzaj z tymi, których kochasz i którzy ciebie kochają a nie z rodziną tylko dlatego, że jest rodziną, która przez 11 miesięcy o tobie nie pamięta i w zasadzie będziesz dla niej tylko ciężarem, burakiem ze wsi. No idźże! Zaproś panią Onufrowicz, no i mnie. – Rzekł kot. – Mnie możesz oficjalnie zaprosić w drugiej kolejności.

Zapoznaj się również z naszą drugą książką wydaną w tym roku!
